Strony

piątek, 17 czerwca 2011

Słów nigdy nie brak

"Łał, jesteś wolnym strzelcem? Czyli co?" - na ten tor zawsze schodzi rozmowa z krewnymi/dawnymi koleżankami z podstawówki/znajomymi PR-owcami i właściwie z każdym, kto wolnym strzelcem nie jest.
Dotychczas udało mi się odkryć kilka cennych definicji tej formy pracy, które odczytałam między wierszami rozmów o tematyce zawodowej.

1. Według rodziny i większej części starszego pokolenia: freelancer - osoba bezrobotna, która robi dobrą minę do złej gry. Dyspozycyjna, gdy tylko jest coś do załatwienia. Uszczęśliwi ją propozycja pracy w charakterze sekretarki, załatwiona po znajomości.
2. Według dziennikarzy zatrudnionych na etatach: freelancer - osoba bezrobotna, która robi dobrą minę do złej gry. Nie ma ubezpieczenia, urlopu i pakietu socjalnego. Tkwi w zawieszeniu, bo w mediach ciężko o etat.
3. Według części zleceniodawców: freelancer - osoba, która pracuje za darmo (ang. 'free').
4. Według osób kompletnie spoza branży: freelancer - osoba, która siedzi sobie w domu, czasem pracuje w kawiarni, jedzie na urlop, kiedy chce i ma naprawdę klawe życie.

Częściowo przychylam się do ostatniej definicji, dlatego pracuję tak, a nie inaczej. Oczywiście oprócz licznych pozytywów, mogłabym opowiedzieć o gorszej stronie takiego trybu pracy. Ale po co?

Wolę zaproponować przegląd moich mniej lub bardziej poważnych tekstów. A także swoje wolnostrzeleckie usługi. Bo freelancer to także niższe koszty, większa dyspozycyjność, silniejsza motywacja i mniej pretensji do świata.
Zapraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz